wtorek, 30 kwietnia 2013

Hajłej tu hel :D - czyli niekończąca się ścieżka rowerowa : ) 280 km :D (tekst pod fotami)













































Sobota, 12.00. Dzwonie do Kumcia, okazało się, że ma przebitą dętkę. Więc dupa. Jucuś jechał ją załatać. Ja się spakowałem, przyjechał Jędrek, później chłopacy i o 14.30 ruszyliśmy.

Leźno - Barniewice - Nowy Świat - Chwaszczyno - Koleczkowo - Łężyce - Rumia - Kazimierz - Mrzezino - Żelistrzewo.

Pełne rowery prowadzą się no... ciężko. Znaczy się pod górki to jest rzeź, z górek? hmm... nie można pozwolić sobie na zbyt wiele. Ale o tym później ;)

Przy tablicy NOWY ŚWIAT zrobiliśmy sobie słiit focie. Później polecieliśmy jakimś leśnym skrótem na Chwaszczyno. 35 min do Biedronki? : O Dobry czas : ) Później lecimy na Wejherowo. Zakaz wjazdu dla rowerów... hahahahahahahhahahahahahahahahahaha. No chyba nie. Jedziemy : ) Auta trąbią, wiatr wieje. Dojeżdżamy do Koleczkowa i odbijamy na Gdynię Chylonie. Droga robi się węższa, ruch coraz to większy, ciężarówki, zakręty, brak pobocza.. O nie nie. Zakładamy kamizelki. I jedziemy dalej. Gdzieś tam odbiliśmy na Rumię. Jedziemy przez Łężyce, gdzie jest wysypisko śmieci. Śmierdzi na kilka kilometrów.

Rumia. Dajemy w lewo i za wiaduktem na prawo. Później kierujemy się na Dębogórze. Po drodze robimy przerwę w parku. Chyba jakiś ślub jechał. Polonezy, duże Fiaty, polonezy, polonezy... :)

Na wylocie z Rumi jedziemy na jakąś drogę rowerową. Jędrek jest z Rumi, więc zna tamte okolice.

Po drodze przerwa, później jedziemy drogą betonową, budowaną przez Niemców, aż do Mrzezina. Tam trzeba się wczłapać pod górkę. I kilka kilometrów dalej było Żelistrzewo. :D
Graty do ciotki Jędrka, zajęliśmy miejsca na materacach i pojechaliśmy do Pucka na zakupy :D Nie pytać co kupiliśmy ;p

Potem impreza do 1:00 :D Pobudka o 7.30
____________________________________

Dzień 2 :D

Pobudka rano, o 9.10 wyjechaliśmy. Na Puck. Przerwa w McDonaldzie. Tam porobiliśmy sobie jaja jak to my :D

Z Pucka na Swarzewo, po drodze fota przy morzu. ; )
Swarzewo - Wchodzę sobie do Sanktuarium M.B.Królowej Polskiego Morza. Poczekałem na Ewangelię i po niej wyszedłem. I do Władysławowa. : ) Tam do Lidla i zakupy.
Później wpakowaliśmy się na rowery i ruszyliśmy na Półwysep Helski.

Chałupy, Kuźnica, Jurata, Jastarnia. Słońce świeci, jest ciepło, przyjemnie. Można jechać. : ) Po drodze jakaś przerwa. Dużo ich. Jakiś wypadek po drodze. Korek z każdej strony na 3 km.

W końcu HEL <3 Każdy ma zdjęcie, mamy grupowe foto i lecim dalej. W końcu dojeżdżamy do latarnii. Zamknięta do 01.05. Jedziemy na cypelek. :) Tam sobie posiedzieliśmy, pojedliśmy. Około 15.30 opuszczamy Hel.

Droga piękna, patrzymy na niebo - ciemno. Zakładamy worki na karimaty, długie spodnie i mozemy jechać dalej. Wiatr wieje, mgła duża.

Kuźnica. Jedziemy sobie i pytamy się ludzi ile km do WŁA. Jedni mówią 7, inni 8, 10, 12, 16, 13 km... nikt nie wie. No trudno. Jedziemy wcale nie tak wolno, a droga się dłuży. Po długiej chwili jest i Władek :D Biedra, zakupy i szukanie noclegu. Za Władysławowem w Chłapowie po prawej stronie fajny camping. Super widoczki, tanio nam wyszło. 42 zł za nas 4 ;D 10,5 zł od osoby. : ) Rozbici na końcu campingu, przed samym klifem i widok na morze... CUD <3 ciepła woda, miła atmofsera. Rowery pod plandekę i idę spać :D
_________________________________________________

Dzień 3 :)

Pobudka o 6.00 rano, szybka łazienka i jedziemy na Rozewie. Tam na latarnię i później do J.Góry :D

Wracając - wstałem o 4.30 i poszedłem porobić kilka fotek : ) Temperatura : 3,8*C!!!!

Obóz zwinięty i śmigamy szybko na J. Góre. Tam mamy zdj przy Róży Wiatrów (kierunki świata) i poszliśmy dalej na rowerky :D

Karwia - Krokowa - Żarnowiec - Tyłowo - Piaśnica - Wejherowo

Z Karwi do Krokowej (Krakowa xd) jechało się dość dobrze. Wiatr wkurwiał, ale szło jakoś. Za to do Żarnowca... Dziury, wąsko, ciężarówki, wiatr w twarz... Boże. Porażka.a

Odbijamy gdzieś na jakąś drogę, wg której mamy 25 km do W-rowa.

W końcu mamy J.Żarnowieckie. Po drodze widać Podstrefę Pomorskiej Strefy Ekonomicznej :D Ciężarówki, busy i takie tam...

W końcu nasz cel - ATOMÓWKA! Z Kumciem poszliśmy na zwiady. Dziura w płocie, można wejść. Ja idę porobić foty, Kumcio kampi. Po 15 min wracamy : ) Zaczyna się dziać to, co najgorsze podczas każdej wyprawy - DESZCZ! Więc GO! na maszyny i jedziemy. 3 km dalej mamy Tyłowo. Tam na przystanku siedzimy. Rowery, bagaże i my. Jakiś kierowca Mercedesa sie zatrzymał. Idę do niego i się spytałem, ile mamy do W-rowa. On że koło 17km. : ) Więc my ruszamy życząc jemu szerokiej drogi. Górka, mały dołek, WIELKA GÓRA, prosta, dołek i pod górkę... Tempo 11km/h nas męczy. Skręcamy na Piaśnicę. Ruch  jak cholera. Wyprzedzają, szybko jadą. My lecimy póki możemy.

Piaśnica. Miejsce mordu. 12 000 ludzi zabito w ciągu roku. Taki "pomorski Katyń".

W końcu Paweł i Dawid odlecieli a Jędrek ze mną jechał lajtowo z tyłu. : ) W końcu z góry osiągnęliśmy chyba więcej niż 55 km/h. :D

LIDL, zakupy. Jedziemy do Ciotki Jędrzeja, która mieszka na drugim końcu W-owa.

Rozbijam z Pawłem namiot, Jędrek i Dawid jadą do sklepu po wegiel, kiełbaski i piciu :D Robimy grilla ;p Ja później jechałem jeszcze po talerzyki, a Dawidek centrował mi koła :D

zjedliśmy, poszliśmy spać... Pobudka za wcześnie. :) 3.30.
______________________________________

D4.
3:30 - Dzwonią dwa budziki. Jeszcze godzina :D
4:15 - wstajemy :D

Obóz złożony, rowery zapakowane. Około 5.10 ruszamy. DK6, prawe pobocze i jedziemy. Reda - Lotos. Czekolada i jedziemy. Rumia, Gdynia. Jedziemy ostro. Na Chylonii idziemy do Maka :D 13 tostów, dwie herbaty, shake i lód ;D nasze śniadanie ;p o 7.40 wyjeżdzamy z Mc'D i jedziemy w kierunku Hali Widowiskowej. Później Mały Kack i pchamy pod górę : )  nie ma tak :D :D

Około 9.00 wyjeżdzamy z Gdyni. Chwaszczyno i DK20. Byle do Miszewa. Tam na Pępowo. Przed mostem ostatnia fota. :) Pępowo, mijam  zakręty i cisnę pod górę. Coś mi koło zblokowało, ustawiłem sie bokiem i pisk opony. Przerzutka się wygięła. Więc? Rozkręcamy linkę i na jednym biegu dojechałem do domu :D



Podsumowanie :
-280 km
-paczki chusteczek - dużo
-wody? Chyba 20 litrów na łeb ;p
-zdjęć - 344
-rowery - całe :D hahahahaha. Poza moim ;p

Rowery - masa mojego koło 50 kg. : ) Podejrzewam, że Jędrka tyle samo, Dawida ciut mniej a Kumcia? Hmmm.. koło 35 kg? :D



Było zacnie : )


PS : Dlaczego rower cięższy musi uważać? :d niby fajnie jest jechać z góry tak 60 km/h. Gorzej, jak z tym ładunkiem trzeba coś ominąć czy wyhamować i to nie wolno :

-wydłuża się droga hamowania
-ładunek nie jest "sztywny", rowerem podczas slalomu rzuca jak szmatą.
-jest szerszy, czyli łatwiej coś zahaczyć
-jest bardziej czuły na podmuch wiatru
-cięzki tył = lekki przód = słaba sterowność

: )

piątek, 26 kwietnia 2013

Hajłej tu HEL :D

Przygotowania trochę trwały. : ) Na szczęście wszystko jest na porządku dziennym i jutro godzina W jest o 15.00.

Mój rower:
-założony bagażnik
-nowe sakwy
-sakwa na ramę
-inna felga z przodu
-opona z przodu bardziej szosowa
-nowa klamka hamulcowa
-rogi na kiere

Dawida bajk:

-sakwy
-podsiodłówka
-sakwa na ramę

Jędrzeja kłeło :D :

-bagaznik
-nowe hamulce
-sakwy
-podsiodłówka
-lampki
-dzwonek
-nowa opona


Kumcia rowerek:

-przerzutka nowa (Shimano)
-nowe felgi
-nowe opony
-bagażnik
-moje sakwy
-lampki
-nowe widełki
-podokręcane śruby
-nakładka na siodło
-nowy łańcuch
-nowy wolnobieg

Ogólnie ruszamy o 15.00. Mamy do przejechania 300 km prawie. Damy radę? TAK DAMY RADĘ!

Relację dam po powrocie : ) 


niedziela, 21 kwietnia 2013

Pelplin : ) 140 km ;p

Jak to u mnie bywa, życie skupia się głównie na czerpaniu z niego przyjemności  :  )


Tydzień temu w Sobowidzu Krzychu mi powiedział, że jest zlot w Pelplinie i czy jadę. Ja myślę, że możnaby jechać. : ) Czemu nie?

Więc wstałem rano, zrobiłem kanapki, spakowałem dwie małe wody, snickersa i mapę i ruszałem. Mapa? Po co mapa? :D A bo może by mi się gdzieś jechać chciało. No nic.

8.30 wsiadam na Hanie. Sprzegło, bieg, ssanie w dół i gaz. Ruszam przed siebie. Kilometr później przerwa. Sikać się chce. DK7, jakieś zakały jadą. Do zjazdu na S6 góra 80. Później manetka w dół i na obwodnicy lecę koło 130 - 140 km/h. Wyprzedzam co się da, mnie może dwa auta myknęły z lewej. No nic. Rusocin, zjeżdzam na DK91 (stara "jedynka") i lecę na Tczew. Wszystkie mieściny mijam powoli, bo fotoradary ponabijane, CB nie ma więc o policji nic nie wiem. Za Pszczółkami na Lotosie przerwa. Tankowanie, pierwsza fota, WC i mykamy dalej. Tczew, Czarlin i Rudno. Tam odbiłem na Pelplin.

Na rondzie przed Katedrą spotkałem dziewczynę na Junaku 901 <3 Nie, nie Junak <3 tylko ONA <3

Później porozmawialismy, pośmialiśmy się. Zdała A1 we wrześniu i chce zmienić moto. No nic.. szuka kupca. :)  Pozdrawiam Cię Karolino :D :D

Później zagadałem z ekipą z Gniewu. Przyjechali na skuterkach. Poszliśmy na zwiady i takie tam : )

Chwilę później poszedłem zobaczyć wystawe zabytkowych pojazdów. Był Mustang, Wołgi, Maluchy, SHL, WFM, WSK, Hondy, Junaki, Motorynki itp... Mnie zainteresował... TRABANT <3 Mogłem usiąśc, zrobić zdjęcia. Podoba mi się - to będzie mój samochód ;p

Później znów pogadałem z Karoliną i z chłopakami. Najlepszy tekst :

Koleś - będe latał paralotnią jak ojciec.
Karolina - no fajnie ;D
Koleś - na tandemie jest dość ciasno. Możemy się przelecieć.
Karolina - ... jej śmiech był bezcenny. : )

No tak. Spotkałem też Bartka i P. Marka - poprzednich właścicieli Hondy.

Później ktoś mnie łapie za ramię. PIOTREK! Mój kumpel ministrant ;p Chodzi do Collegium Marianum.
Poszedłem do internatu, napiliśmy się coli, porozmawialiśmy, pograliśmy na gitarze. Później mnie odprowadził a ja pojechałem do domu ; ) Piękne widoki.. Góra, czyste niebo a na horyzoncie wiatraki. Nie było się gdzie zatrzymać to zdjęcia nie zrobiłem. ;/  szkoda...

DK91, Tczew. Co chwile jakieś pizdeczki jadą. Raz 100 km/h, a raz 55. Bez sensu... Tczew, Zajączkowo, Kolnik, Miłobądz, Pszczółki, Łęgowo, Rusocin i S6. Wpadam i manetka w dół. 135 - 145 sypie równo. Wyprzedzam ile się da. W końcu jadę jak oszalały. Chce mi się sikać, ale sie nie zatrzymam na poboczu. :/

Gaz i lecim.

Gdańsk Karczemki - Zjazd na DK7 i na Żukowo. Do Leźna trzymam tempo rzędu 110 - 120. Ostatni zakręt przed mostem pokonuje z prędkością 130 km/h :P Na most już 80 :D  W domu byłem 15.15. Wracałem 70 min : ) Długo... :D

Zrobiłem 140 km, spaliłem troszkę paliwa, zjadłem dwie kanapki, wypiłem pół litra wody, szklankę coli i Piotrka. Narobiłem 226 zdjęć :D


k.