piątek, 9 listopada 2012

trzydzieści kilometrów...

I mamy WEEKEND! Szkoła, dom. Przyjechałem, zjadłem obiad i walnąłem się w kime na 2 godziny. ; )
Później pojechałem do kościoła i do Sabinki, z którą nabiłem tytułowe "trzydzieści kilometrów". Do Żukowa po paliwo, pokazałem jej gdzie mieszkałem. Wróciliśmy trochę dłuższą drogą. ; D I tak pojechaliśmy pod starą szkołę, gdzie gadaliśmy z godzinę ; * Straaaasznie Ci dziękuję <3 ; *

Ogólnie jest ślisko i źle się jeździ. Tył lata. Niby 125 a ma jakąś moc. Rzuca nią równo. Dziś mialem max 100. W niedziele na Paradę Niepodległości. ; ) Nie to, że ja jakiś "patryjota" jestem, ale jadę z kumplami i kimś jeszcze :D Czyli ogólnie zapowiada się ciekawy dzień ; p

Jutro z rana do Gdyni na Dekanalne Spotkanie Liturgicznej Służby Ołtarza. :D Tak tak.. 5 lat ministrant, 1,5 roku lektor i teraz pół roku kantorem jestem. ; ) Dużo ludzi się śmieje, jak można stać i służyć. Żeby nie napisać, że to jest rutyna co było by grzechem napiszę, że jest to swego rodzaju oddanie się Bogu. Nie powinno się krytykować kogoś, że robi coś inaczej. Chyba, że robi źle. Ale każdy ma prawo wyboru. Dużo ludzi tego nie rozumie. Nie kapują tez tego, że LSO to nie są mohery i fani Radio Maryja (z calym szacunkiem). Nie robimy Ojcu Dyrektorowi ołtarzyków, nie słuchamy Radia M., nie afiszujemy się tym, że służymy. Jesteśmy normalnymi ludźmi.. No prawie. Bo kto może być tak blisko Niego jak Ksiądz i ministrant? No kto?


k.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz